Strefa 2

Przyszedł na safari w sumie z zamiarem pooglądania pokemonów, nic poza tym. Nawet nie wiedział, że w cenie wejściówki będzie mógł jakiegoś złapać. Dopiero, gdy dostał do ręki Safariballa, a przed wejściem poinformowano go o zasadach zorientował się, że to nie tylko wycieczka krajoznawcza, ale również bezwzględne polowanie. Ale będzie zabawa - pomyślał. Fakt, iż strefa, na którą się załapał miała zawierać tylko i wyłącznie lodowe pokemony również napawał go optymizmem: po pierwsze miał ciepły, ogromny szalik dzięki czemu nie powinien tam dostać hipotermii, a po drugie będzie mógł się z pierwszej ręki nauczyć, które pokemony to niby ten lodowy typ.
Chłopak człapał przez zaspy jeszcze nie szczękając zębami, ale powoli żałując, że do kompletu do szalika nie załatwił sobie ni czapki, ni rękawiczek. Na razie pozostawało mu opatulić się nim szczelniej i wytężać wzrok. Wnioskował, że takie lodowe pokemony są jak wiewiórki, a więc w pokrytym śniegiem otoczeniu raczej ciężko będzie je dostrzec. Oby tylko jakiegoś nie rozdeptał!

No niby nie wdepnął, ale fokę zauważył stanowczo za późno. O rany! Skąd to się tu wzięło! - wydarł się w myślach zaskoczony. Czyżby toto umiało w teleport?
Mimo wszystko chłopak raczej nie pragnął łapać takiego tłuściocha. Ba, nawet nie był pewien, czy to się by zmieściło do Safariballa. Zmienił azymut o kilkanaście stopni w lewo, żeby niekoniecznie przechodzić tuż koło Pokemona, po czym brnął przez zaspy dalej.

- A ty skąd się tu wziąłeś? - zapytał wiewiórkopodobnego pokemona skaczącego wśród hałd śniegu. Na lodowego to on nie wyglądał, ale chyba się przez pomyłkę tu nie znalazł. Żaden pracownik safari nie wpuściłby takiej piękności na pastwę losu do strefy o ujemnej temperaturze. Z resztą, futrzak nie wyglądał, jakby miał zaraz wyzionąć ducha.
- Z taką aparycją na pewno znajdziesz sobie lepszego trenera - rzucił z uśmiechem do Eevee, pomachał jej na pożegnanie i ruszył dalej w głąb strefy szukać mniej urodziwych pokemonów.

Pora czegoś poszukać. A z racji bycia leniwa kluska siedzącą w autobusie i pisząca z telefonu będzie krótko i treściwie.
// Będę ci Haz losować jak będę w domu

O jaki piękny stożek - pomyślał na widok trzęsącego się z zimna pokemona w prymitywnej kurteczce.
- Leć w tamtą stronę - powiedział do niego wskazując kierunek wejścia na strefę - Stamtąd na pewno zabierze Cię ktoś do cieplejszego miejsca - poradził i poszedł dalej brodzić w zaspach.

//Też cię kocham, Lugu <3

BlackDream


Spheal ♂
Poziom: 5


Eliah


Vanillite ♀
Poziom: 5

I przy okazji Zane również wlazł na Safari w ciepłej kurtce, szaliku i czapce. Miał zamiar znaleźć coś wartościowego. Rozejrzał się po caej tej strefie i zaczął brnąć w ten głęboki śnieg. Pewnie czeka go trochę szukania...

Kuleczka! Kuleczka, która jest uroczą foczą kulką! Szczerze to dość ciekawy pokemon, ale jedynie jego pierwsza forma jest ciekawa... Znaczy. Z wyglądu. No nic. Trzeba szukać dalej.

Znowu foczka? Ale ta foczka nie jest nawet fajna. Ewolucja może i ładna... Ale to wciąż nie jest to czego potrzebuję. Wygląda na to, że trzeba szukać dalej.

Dziewczyna weszła na safari, szukając jakiegoś sympatycznego pokemona, którego chętnie dołączyłaby do swojej gromadki.

Futrzasty prosiaczek, a może w sumie młody dzik, został dostrzeżony przez czarnowłosą, ale nie pasował do jej konceptu. Wzruszyła ramionami i pobiegła szukać dalej.

A to niespodzianka, latającego loda z oczami Eliah nie spodziewał się zobaczyć. Czyżby miał już odmrożenia mózgu i zaczynał halucynować? Nie, to chyba jednak był pokemon. Tak czy siak, chłopak nie miał zamiaru spędzać tu znacznie więcej czasu, bo chłód rzeczywiście powoli dawał mu się we znaki.
- Hej mały - zagadał - masz ochotę się stąd wyrwać i poznać nowe rodzaje śniegu? Kolorowe (nie miał na myśli żółtego) i smakowe - zareklamował świat poza safari najlepiej, jak umiał.

Nimi przypatrzyła się pokemonowi. Wyglądało na to, że był to jakże rzadki okaz shiny, a dodatkowo zdawał się być silny, ale nie tego szukała, więc poszła dalej.

Małża to też nie było to, czego szukała na safari. Poszła więc dalej.

Na widok rozbrajającego uśmiechu pokemona Eliah praktycznie się rozpłynął niczym lody w czterdziestostopniowym upale.
- Oho, widzę, że cię to rajcuje - powiedział zauważając zaciekawienie stworka - A to tylko ułamek tego, czego możesz doświadczyć zwiedzając ze mną świat. Jestem w stanie nawet dać sobie rękę uciąć, że to wcale nie ten najbardziej ekscytujący - dodał, a następnie wskazał na Safariballa, którego przez cały ten czas trzymał w dłoni, na widoku.
- Wystarczy, że ze mną pójdziesz, a będziesz mógł osobiście sprawdzić, czy zasługuję na tę rękę - dokończył z uśmiechem. Oczywiście żartował i miał nadzieję, że te miło wyglądające, żywe lody nie są jakieś agresywne i nie postanowią mu uciąć żadnej kończyny.

Nimi spotkała jakąś białą fokę. Nie miała zamiaru jej wybierać, więc poszła jeszcze dalej, szukając szczęścia.