PokeCenter

- Czekolada. - odpowiedziała krótko, a oczy jej błyszczały jak dwa diamenty na słowa o ulubionej słodkości. Aż wyciągnęła dłonie jak dziecko, ale w zamian za to... Dostała Pokeball. Och, kolejny poszkodowany przez pokemona? I kto by pomyślał, że wciskają je dziesięcioletnim dzieciakom... Jak tu takie stare pryki już od nich zdychają. Co ten świat.
- Em. No dobra...? - mruknęła i wypuściła psinę, która od razu zaczęła warczeć na wszystko dookoła. I Black jak zwykle zrobiła coś głupiego! Złapała tą warczącą i szczekającą kulkę z futra i kamieni i przycisnęła do siebie.
- Spokój Akita. - stwierdziła i trzymała ją stanowczo, głaszcząc po łebku. - Bo nie będzie jedzenia. - słowa dużo nie dały... Ale po dłuższej chwili Rockruff uspokoiła się i siedziała w jej objęciach z tym fochem na pyszczku i machała ogonem na boki niczym wkurzony kot, chociaż tutaj to chyba zdradzał jej radość na patanie i myśl o steku.

Trzeba przyznać... Że był w szoku. Oczywiście Akita po uspokojeniu się dostała swoje mięsko.
- Jak ty to robisz. Też tak chcę. - no i zaraz wręczył Black jej czekoladę patrząc ciągle na Akitę z tym wyraźnym zdziwieniem - Przy okazji wziąłem ci jeszcze dwie na zapas. I ubrania może nie są z najwyższej półki, ale raczej starczą ci na jakiś czas... - zaraz wyjął je z siatki. Czarna bluzka z czaszką, leginsy w tym samym kolorze, bluza gdyby zrobiło się zimno i ciemne skarpetki. Zaraz zerknął też na Nulla, który machał radośnie całym tyłkiem... Nad tą jedną kostką ze steku.
- ...JAKIM CUDEM ON TO ZEŻARŁ?

//Zero +7 do szczęścia

- Po prostu jestem stanowcza. - stwierdziła i wzięła tą czekoladę w swoje łapy, puszczając Akitę która rzuciła się na mięso jak wygłodniały pies. Och wait. Ona jest wygłodniałym psem. Nieważne...
On się dziwił, że Zero zjadł tak szybko? Ledwo się odwrócił do Black żądając wyjaśnień, a ona wpierdzieliła swoją czekoladę.
- Idk tak w zasadzie... Od samego początku nie wiem jak on to je. - stwierdziła z ustami wypchanymi czekoladą. Podniosła się i usiadła na łóżku z o wiele większą łatwością niż poprzednio i wzięła te ubrania. - Dzięki. - stwierdziła i po prostu je założyła. - Fiu.. Od razu lepiej.

No cóż, wygląda na to, że niedaleko pada jabłko od jabłoni... A ponoć to faceci są żarłokami, haha. No ale nic, w końcu zabrał się za swoje udka.
- Będę musiał iść potem do Jasmine i spytać, czy chce skrzydełka... - mruknął cicho - Nie jestem swoją drogą pewien, co jedzą Abry... - westchnął cicho, po czym zerknął na wyjątkowo ucieszonego i najedzonego Zero - Następnym razem jak będzie jadł, to będę do obserwował. PRZECIEŻ TO NIE MOGŁO SIĘ ROZPŁYNĄĆ. - po chwili zwrócił spojrzenie w stronę Akity - A tobie droga panno przydałoby się małe leczenie, nie uważasz?

- Wydaje mi się, że są bardziej roślinożerne... - mruknęła i pogłaskała po pióropuszu Nulla, który podszedł do niej uradowany widząc, że lepiej się czuje. Uśmiechnęła się nawet lekko widząc jego chodzący zadek. Zaraz jeszcze podkradła Zane'owi jedno udko.
- Niech ci będzie. - mruknęła z pełnym pyszczkiem Akita i wróciła do szamania. No póki nie zje to na pewno nie pozwoli się zabrać!
- Och. Właśnie. Gdzie reszta moich pokemonów...? - spytała rozglądając się. - Nie wiem... Czy jestem ślepa, czy ma je siostra Joy...

No cóż... Może zadowoli się karmą, haha. Zaraz przy okazji podstawił jej pudełko ze skrzydełkami, żeby też się najadła. Co jak co, ale czekoladą ciężko się najeść, a powinna mimo wszystko zjeść coś treściwego!
- Mogę iść sprawdzić jak tylko Akita się naje. Od razu ją wtedy uleczę. A jak nie, to najwyżej ich poszukam, może zawieruszyły się jakimś cudem w moim pokoju, czy coś... No i zawsze Zero albo Akita mogą je wywęszyć! Prawda, psiaki? - zaraz spojrzał na tę dwójkę z uśmiechem - I tak swoją drogą... Gdy spałaś, ratowałem świat~

W sumie wcinała je jakby nie jadła nie wiadomo jak długo. Zaraz... Ona w zasadzie nie jadła nie wiadomo jak długo. No cóż... To się nazywa mieć przechlapane w życiu. Ale może teraz będzie miała jakkolwiek spokojnie w życiu? W końcu nie może być napięcia przez cały czas! Od tego idzie serio zdechnąć, a ona i tak jest blisko, zbyt blisko!
- Mmm.. No dobrze. - kiwnęła głową. A się ubrudziła tymi udkami jak małe dziecko, haha. - Ale, możemy jutro się stąd ruszyć. Prawda? Mam już dość siedzenia na dupie. - stwierdziła zerkając na Nulla. - On potrzebuje poważnego treningu w dziczy. I to takiego, serio poważnego. Zero musi nauczyć się kontrolować złość w walce... A ja muszę się nauczyć wydawać odpowiednie polecenia, bo... Ten wypadek był w końcu trochę moją winą, hah. - zaśmiała się cicho. - Ratowałeś świat?

Sam w końcu oblizał palce po tych udkach. Trzeba przyznać, że nieźle się najadł, haha. Na jej pytanie zaraz pokiwał głową
- Myślę, że tak... Skoro już możesz bez problemu siadać, to jutro pewnie będzie tylko lepiej. Przynajmniej tak mu się zdaje.
Na jej słowa Zero zaczął skomleć i ocierać się tym hełmem o Black. Po chwili spojrzał błagalnie na Zane'a, a ten kiwnął głową - Zero mówi, że to absolutnie nie jest twoja wina. Ja też tak w sumie uważam, ale z drugiej strony jego też nie... - Null radośnie zamachał ogon... tyłkiem jakby chciał powiedzieć, że właśnie o to mu chodziło. Zane zaraz wyszczerzył zęby w uśmiechu - Ano! Razem z Akitą i Soleilem złapaliśmy bandytę! I wtedy mi zmasakrowała rękę, haha...

- Zero.. - spojrzała na niego i poklepała go po hełmie. - Trener mimo wszystko jest odpowiedzialny za czyny swoich pokemonów. Chcesz tego, czy nie. - mruknęła cicho i westchnęła. Sama w końcu oblizała palce i wytarła usta, zostawiając w pojemniku same kości. - To było dobre. - stwierdziła i przeciągnęła się, aż strzeliło jej w kręgosłupie. Nawet się aż tak nie krzywiła, wiec to w zasadzie dobrze, haha.
- Mmm... Powinieneś uważać z Akitą. To pies. Psu trzeba pokazać kto jest panem. Z tego co widzę, to ty na razie dajesz sobą pomiatać. A to szczeniak jeszcze!

Zero wydał z siebie dźwięk, który brzmiał jak piszczenie połączone z warczeniem i po zrobieniu kilku "kółek" w końcu zwinął się w kulkę z fochem.
- Może nie marnujmy kości. Psy je lubią. Akita, ty je lubisz? - zerknął na nią - Poza tym wszystko dostałem za darmo, bo właściciel mnie rozpoznał. To swoją drogą tutejszy lider. Trochę mi pomógł, gdy trafiłaś do szpitala... - mruknął - Ta, szczeniak. Który przy okazji chce zagryźć wszystko i wszystkich. A w szczególności chyba mnie...

Widząc te Nullowe wesołe kółeczka nie mogła powstrzymać śmiechu. To było takie urocze~ Jak wielki kot, który chciał sobie znaleźć miejsce w małym pudełeczku. Aż przypomina się ten Solgaleo starający się siedzieć w torbie, ale tylko łapki się mieściły.
Psina na pytanie jedynie pokiwała energicznie głową i po chwili skończyła jeść. Oblizała się i ułożyła obok Zero tyłkiem do publiki. Chyba sama miała focha mimo wszystko za tą walkę, haha.
- Jesteś zbyt pobłażliwy Zane. - stwierdziła zerkając na niego. - Musisz być trochę bardziej stanowczy. W odpowiednich momentach ten, który rządzi, a jak jest luźno to możesz być tą miękką kluską. - wyszczerzyła złośliwie ząbki.

Aż rzucił jej to ostrzegawcze spojrzenie
- Te, te. Zaraz ci tu dam miękką kluskę - westchnął ciężko, po czym spojrzał na Akitę i wziął te kostki, po czym kucnął przy niej - Słuchaj, Akita... Myślę, że możemy rozwiązać to pokojowo - mruknął cicho - Mimo wszystko jestem twoim trenerem i przynajmniej w walce musisz się mnie słuchać. I przede wszystkim mnie nie atakować. To może źle się skończyć dla nas wszystkich... - westchnął - Oczywiście jeśli zaczniesz się słuchać i nie będziesz aż tak agresywna, dam ci więcej swobody. Co ty na to? - zaraz podał jej kostkę na zgodę. Miał cichą nadzieję, że ją przyjmie

- Nie jestem głodna. - odwróciła jedynie pyszczek z fochem. Wstała i schowała się za Zero, coby dał jej święty spokój. O tak... Typowa kobieta. Wygląda na to, że musi przeczekać i tyle, haha. Ktoś tu chyba nie da się tak łatwo przekonać kośćmi.
- Chyba masz poważny problem. - westchnęła Black patrząc na tą sytuację. Cóż... Ona niewiele mogła poradzić. Taka prawda. Rowlet wyleciał gdzieś przez drzwi i wrócił po dłuższej chwili, prowadząc z pokoju Zane gromadę, która do tej pory sobie spała.
- Tak się ociągacie, że ich tu przyniosłem. Będziecie katować biedne, głodne stworzenia! - chyba nie muszę mówić, co się właśnie stało z jedzeniem. Jedynie Abra niczego nie ruszyła.

No cóż... Tak to już jest z kobietami. Postara się z nią pogadać jak tylko ta się odfocha. Trochę to pewnie zajmie... Ale to nic! Jakoś powinni dać radę. Szczególnie kiedy zgłodnieje. Może nawet zostaną przyjaciółmi, haha. Ale najlepiej najpierw pomyśleć o posłuszeństwie. Przyjaźnie potem.
Zaraz zerknął na tę gromadkę i uśmiechnął się pod nosem
- No proszę, znalazły się zguby~ - zaśmiał się - Komuś chce się pić? Mamy wodę i soki~ - zaraz wyciągnął butelki i sam napił się jabłkowego. Po chwili zerknął na Jasmine i pogłaskał ją po łebku - A ty jesteś głodna...? Mam jeszcze karmę gdybyś chciała...

- A masz jagody? - spytała przekrzywiając łebek jak małe dziecko. Aw, to było takie urocze~ Ale w zasadzie była małym dzieckiem. To w końcu Abra. Abry to takie jakby dzieci, którymi trzeba się opiekować... Co prawda to trudne, ale po 16 jakoś się w końcu usamodzielniają! Kurcze, to prawie serio jak dzieci.
Black patrzyła z tym lekkim uśmiechem na wcinające jedzonko pokemony. Fenek jak nic, gdy tylko zje rzuci się do tulasów. Gible pewnie tak samo... Ciekawe tylko co ze Spearow? W zasadzie i tak złapała ją od tak, nie po to, żeby ją mieć czy coś. Nie interesowała się zbytnio takim pokemonem więc..
- Ja poproszę wodę. - stwierdziła wyciągając dłoń po butelkę. Kiedy tylko ją chwyciła od razu wzięła łyka. - Bbrrr... Ale zimna. Gdzieś ty ją trzymał? - gdyby tylko znała prawdę, haha.

Na pytanie o jagody zaraz się uśmiechnął i zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu woreczka. Zaraz go oczywiście znalazł
- Oczywiście, że mam~ - wyciągnął 5 Sitrus, 3 Lum i 2 Cheri, po czym podsunął je jej prosto pod pyszczek - Smacznego~ Jeśli będzie za mało, to powiedz - pogłaskał ją po łebku, po czym spojrzał na Black, do której już radośnie przymilały się Gible i Fennekin. Spearow zaś usiadła jej po prostu na ramieniu siedząc cicho i mordując wzrokiem te dwie przylepy
- A gdzie je mogłem trzymać? Oczywiście, że w reklamówce - mruknął - Swoją drogą... Gdzie wybieramy się potem?

- Chyba w jakiejś przenośnej zamrażarce... - mruknęła i wypiła kilka łyków. Gdyby nie ciepły Fenek jak nic by teraz zamarzała. Rowlet rzucił jej na kolana kulki jej pokemonów, a potem rzucił w twarz kulki należące do Zane'a. Kultura przede wszystkim! Pogłaskała te wszystkie małe kulki po głowach i schowała je. Zostawiła sobie jedynie Fenka, którego przytuliła i głaskała. Był taki ciepły... Przyda się i to bardzo patrząc na to, jak jej teraz zimno.
- Fogs City. - stwierdziła po krótkiej chwili namysłu. - Potem możemy iść nad Jezioro Dymu. Może znajdziemy tam ciekawe pokemony czy coś? Zgaduję, że będzie tam trochę duchów i wgl. Och. A tak swoją drogą... Jak tak chodziłeś po mieście... Wiesz gdzie jest jakiś skup czy coś?

Fenek oczywiście zaraz zaczął radośnie się przymilać i grzać najmocniej jak mógł i jeszcze oparł sobie o nią swoje przednie łapki, jakby chciał wleźć wyżej, haha. Zane zaraz zawarczał i w odwecie rzucił w niego kulką przy okazji go w niej zamykając. I dla porządku w sumie pochował wszystkich poza Jasmine, którą po prostu przytulił do siebie. A co do słów Black... Chyba przestał słuchać po "duchów", haha.
- Wykluczone. Nie idziemy tam. - wręcz warknął. Nienawidził duchów całym swoim sercem. Co ona chciała, żeby uszy i głowa mu eksplodowały? Dobre sobie.
- Nie zwróciłem uwagi, ale jutro możemy poszukać jeśli chcesz. A co chciałaś?

- Jak ci się nie podoba, to ja pójdę do Fogs, a ty dalej. Do Olympic City. Potem do ciebie dołączę. Myślę, że dobrze będzie się jakoś zaopatrzyć... I zamiast drogami, pójdziemy przez dzicz do Gold Beach. Będzie ciekawiej... I większa szansa na to, że znajdziemy wartościowe rzeczy. - stwierdziła i zaczęła głaskać tą kulkę. Był takimi mięciutki i milutki, aawww....!
- Rajski półwysep jest raczej pokryty nizinami i lekkimi wzniesieniami. Lasy to rzadkość więc wielkie pokemonowe drapieżniki nie będą przynajmniej skakać nam na głowy z drzew. - westchnęła i sięgnęła po swoją torbę. Pogrzebała w niej przez chwilę i wyjęła Big Mushroom.
- Ponoć dobrze za nie płacą.

- W sumie to nie jest najgorszy pomysł... Może i ja coś złapie po drodze. Przydałoby się... - mruknął cicho. Fenek w końcu polizał ją po policzku. Miał taki cieplutki i milutki język~
- Ale ten lisek ci słodzi... - aż uśmiechnął się pod nosem - Wygląda na to, że wręcz cię pokochał... - zaraz spojrzał na tego grzybka, po czym wyciągnął z jednej z kieszeni Big Pearl - Skoro za grzyby płacą aż tyle, to za taką perłę pewnie też posypie się trochę kasy, co? - uśmiechnął się lekko oglądając ją ze wszystkich stron

- Znając życie, trochę potrwa zanim do ciebie dołączę, więc staraj się pozwiedzać ile się da i wieczorem wracaj do CP. Sama... Lubię łazić, także... - zaśmiała się cicho kiedy ten maluszek zaczął ją lizać. Miał taki mokry i ciepły język~ Najsłodsze stworzenie tego świata jak nic. Jej to w zasadzie nie przeszkadzało, w końcu jest malutki i ciepły. W sumie się przyda, bo przez ostatnie kilka dni ciągle jej zimno. Nie byłoby w tym nic dziwnego patrząc na jej sposób ubierania się... Ale są na Rajskim Półwyspie! Najcieplejsze miejsce jakie istnieje, helouu.
- Mmm.. Pewnie tak. Ludzie mają dziwne upodobania. Trzeba będzie sprawdzić ile za nie dają. Ale na razie... Przydałoby się chyba przespać. Robi się późno..

- No dobrze, dobrze. Postaraj się tylko nie zgubić~ - zaśmiał się. Fenek ziewnął pokazując swoje ostre ząbki, po czym zwinął się w uroczą, puchatą kuleczkę na kolanach swojej pani i przymknął oczka. Sam chyba też był już zmęczony~
- No dobrze, dobrze~ W takim razie dobranoc~ - zabrał swoje kulki i Jasmine, po czym w końcu wyszedł. Oddał Siostrze Joy akitę do wyleczenia, a sam podszedł do komputera, by podjąć swój nowy nabytek - Eevee! Kiedy już ją wziął, odebrał Akitę i poszedł do pokoju. Dopiero tam wszystkich wypuścił.
- Jak widzicie moi drodzy, mamy nową koleżankę w szeregach~ - uśmiechnął się do Eevee - Wszystkie moje pokemony mają imiona więc... Mogę mówić na ciebie Sarafina?~

Kiedy tylko Zane wyszedł, schowała wszystkich poza Fenkiem i Zero do kulek i położyła się na swoim łóżku.
- Dobranoc Zero... Dobranoc Fireball.. - mruknęła cicho i przykryła się dokładnie kołdrą. Uchyliła ją tylko na chwilę, żeby lisek sobie pod nią wlazł i robił tak jak trzeba za grzałkę. Przyda się w końcu trochę ciepła, haha.
Tymczasem u chłopaka... Cóż.. Wszyscy obskoczyli Eevee i witali się z nią, niektórzy bardziej zadowoleni, niektórzy mniej (zerk zerk na Akite)... Ale w gruncie rzeczy byli do niej pozytywnie nastawieni. Co w sumie sprawiło, że mała zaraz spanikowana nie miała najmniejszego pomysłu co powinna zrobić bo tu jest straaaaaaasznie! Zakryła się łapkami i zwinęła w kulkę.

Lisek zaraz wczołgał się radośnie pod tę kołderkę, po czym wcisnął swój łebek pod jej własny i objął ją łapkami. Nawet zrobił się wyjątkowo ciepły! Zero zamruczał coś w odpowiedzi, co chyba miało znaczyć "Dobranoc" i rozwalił się zadowolony na podłodze.

Zane zaraz podszedł do Sarafiny i ostrożnie ją pogłaskał
- Hej, mała... Nie bój się! Spójrz, będziesz tu miała przyjaciół... To chyba lepsze niż siedzenie tylko ze mną, prawda...? - delikatnie podrapał ją za uszkiem - Jesteś może głodna? Mam karmę w razie czego... Było jeszcze mięso, tylko że te głodomory wszystko zjadły, więc zostały same kości... No i jeszcze są jagody. Co byś wolała?