PokeCenter

Biały budynek z czerwonym dachem, czyli bezpieczna przystań dla każdego podróżującego po świecie pokemon człowieka. Siostra Joy wraz ze swoimi poke - pomocnikami jest zawsze gotowa by wyleczyć twoje pokemony nawet z najcięższych ran. Można tu też przenocować i najeść się w podróży, bo Centrum posiada wiele pokoi które są udostępnianie trenerom za darmo. Prócz tego w głównej sali znajduje się kilka terminali PC, dzięki nim można na przykład przenieść pokemony z BOXu do drużyny i odwrotnie.

Kiedy tylko weszła do środka, zaraz oddała swoje pokemony do leczenia. Już nawet pomińmy typową gadkę z Siostrą Joy bo to i tak zawsze wygląda tak samo, haha... Kiedy pokemony były w trakcie "kuracji" ona podeszła do tych PC-Telefonów i zaraz zadzwoniła do Fletchera.
- Dobry~ - zawołała z tym uśmiechem. Trzeba przyznać, że im więcej dzwoniła tym lepiej jej wychodziło, haha. Jeszcze trochę, a w końcu nauczy się z nim gadać bez jakiś większych problemów.

No proszę proszę! Czyżby zawsze wychodziło, że dzwoni o tej samej godzinie? Kto wie, na to wygląda heh. Ale nic nie poradzą na to, że jest taka punktualna! Tak ją nauczyli i tyle. Przecież gorsza nagle się nie zrobi! To nie byłoby miłe. Zaraz opowiedziała mu wszystko co tylko mogła o Nullu od momentu ostatniej rozmowy.
- A co do chłopaka... Jego imię to Zane tak w ogóle. Ja jestem teraz w Fogs, a z racji tego, że boi się duchów po prostu poszedł dalej, do Olympic. - rozejrzała się dookoła jakby sprawdzała czy nikt nie słucha. - Tak swoją drogą... Zane twierdzi, że potrafi rozmawiać z pokemonami i... Szczerze mówiąc po tym co działo się ostatnio, jestem nawet skłonna uwierzyć, że mówi prawdę... Co jak co.. Ale zachowanie Nulla pokrywa się z tym co zwykle mówi Zane, a... Dobrze znam Zero.

Na to wychodziło, skoro Fletcher się tego spodziewał, haha! Od razu zaczął ładnie notować wszystko, co mu powiedziała. Jednak kiedy tylko powiedziała mu o chłopaku... Zaraz spojrzał na nią zdziwiony
- Rozmawiać...? - mruknął cicho znów to notując - Hmm... Prawdę mówiąc... W dawnych czasach rzeczywiście istnieli ludzie, którzy potrafili rozmawiać z pokemonami... Wtedy nazywali to darem... Jednak z czasem zanikał on wśród ludzi i ci, którzy to potrafią, zazwyczaj się ukrywają, bądź są odrzuceni przez społeczeństwo jako ludzie chorzy psychicznie... - kiwał głową dalej coś notując - Naprawdę by nam się przydał... Wiesz o nim coś więcej?

- W zasadzie to nie... - mruknęła. - Jedynie to, że nie przepada za ludźmi. Pewnie tak jak mówisz... Mieli go za szaleńca i teraz trzyma się na uboczu. - w końcu... Sama na początku miała go za zdrowo walniętego w głowę! Kto normalny gada z pokemonami? Sama nigdy by nawet o czymś takim nie pomyślała, a tu proszę. Widać jeszcze wiele rzeczy nie wie o świecie.
- A... Jak tam tatko...? Bardzo był zły...?

Fletcher zaraz pokiwał głową i w końcu zamknął i schował ten notesik.
- Wygląda na to, że jednak nie kłamie w takim razie... Ale obserwuj go dalej~ Jak już całkiem ci zaufa, spróbuj delikatnie przeciągnąć go na naszą stronę, dobrze?~ - spytał z uśmiechem - Hmm... Jeśli o niego chodzi... Myślę, że mimo wszystko jest lepiej~ Mam nawet wrażenie, że się o ciebie martwi~ Zostawił ci kilka prezentów, sama zobacz! - wyszczerzył zęby w tym swoim uśmiechu

- Postaram się! - uśmiechnęła się szeroko i wyprostowała jak typowy żołnierz. Słysząc o prezentach aż poczuła to lekkie ciepło w serduszku. No kto by pomyślał... A była pewna, że Ainsely będzie bardziej zły za tą kłótnię. Zaraz dobrała się do swojego PC i zaczęła w nim grzebać.
- Huh? Em... Fletcher... Co to za pokemony? - spytała trochę zdziwiona. Wzięła kulki dwóch pokemonów, które nie były w jajkach i odłożyła do PC swoją poprzednią ptaszynę i miśka. - Nie przypominam sobie... Żebym kiedyś takie widziała...

- To, moja droga... - powiedział Fletcher z tym uśmiechem - Są pokemony odkryte przez nas całkiem niedawno. Jest ich kilka. Te, które otrzymałaś, znaleźliśmy... No cóż... W wyjątkowo niebezpiecznych zakątkach świata, na których ludzka stopa jeszcze nie stanęła. Te w jajkach to efekt krzyżowania kilku z nich, które sobie zostawiliśmy~ - zaśmiał się - Dobrze by było, żebyś także o nich mi donosiła. Zgoda?~

- Kompletnie nowe pokemony hm? - powtórzyła zaciekawiona zerkając na kulki, w których siedziały dwa z nich, gotowe do walki i innych.
- Zajmę się nimi najlepiej jak mogę, żeby uzyskać jak najwięcej informacji~! - zawołała zaraz uradowana. No cóż. Nie mogła się powstrzymać! Wypuściła w końcu obydwa pokemony... Mały sępik i coś co przypominało pingwina. Chyba miała brylanciki zamiast oczu w tym momencie, haha.
- Wyglądają uroczo, haha. - roześmiała się. - Wiesz coś przynajmniej o tych dwóch?

- Wiesz chociaż jak one się nazywają? - spytała i wyciągnęła dłoń do pingwinka żeby go pogłaskać. - Czy.. Mam im po prostu wymyślić jakieś "imiona" i się nimi posługiwać i tyle? - ta dwójka była taka urocza! Ciekawe jaka była reszta, heh. Ale tego dowiemy się dopiero kiedy się w końcu wyklują! Trochę czekania, ale chyba warto co nie?
- Huh? S-skąd! Mam się dobrze. Jak tylko Siostra Joy odda mi Zero i resztę mam zamiar zwiedzić trochę miasto. Jest jeszcze całkiem wcześnie, a z tego co wiem dużo tu duchów.

- Desoula i Bluffin... No dobrze! - uśmiechnęła się patrząc to na jedną ptaszynę, a to na drugą. Były takie urocze~ A Desoula taka mała! Jak to może niby być sępem? Nawet Vullaby jest większa!
- Jest może coś co powinnam sprawdzić w okolicy? - spytała znów spoglądając w ekran. No doprawdy nic tylko sobie zrobić zdjęcie, oprawić w ramkę i zrobić własną małą świątynię wzdychania i frendzonu, bo raczej nigdy z tej strefy nie wylezie. A już na pewno nie w tym stuleciu!

No cóż... Z friendzone'u najczęściej nie ma wyjścia. Chociaż to raczej marne pocieszenie, haha... Ale wracając do rozmowy:
- No cóż... - zaraz wklepał coś do komputera. Chyba chciał zobaczyć mapę Fogs City - Z tego co widzę to jest tutaj Samotnia, czyli zwykły park pokryty gęstą mgłą... Mogłabyś tam odpocząć albo potrenować~ - uśmiechnął się - Dalej mamy Nawiedzoną Twierdzę i Muzeum Shiruby... No i oczywiście Salę Pokemon i PokeMart, jak praktycznie w każdym mieście~

- Mmm... Ta Nawiedzona Twierdza brzmi ciekawie... - mruknęła trochę zamyślona. To w sumie dobre miejsce, żeby trochę potrenować! Lepsze niż jakieś zwykły park czy coś. Schowała obydwie ptaszyny do kulek. - Chyba powinnam już iść po Zero i Fireballa... No nic. To do usłyszenia jutro! - uśmiechnęła się szeroko i rozłączyła. Podeszła do Siostry Joy i zabrała kulki z tymi dwoma wojakami po czym wypuściła samego Zero.
- Jak się czujesz? Chciałam iść do Nawiedzonej Twierdzy... Dasz radę?

- Spokojnie Zero~ Mam się dobrze, nie musisz się o nic martwić. - pogłaskała go po pióropuszu i podrapała po szyi. Uugghh, kiedy w końcu znajdzie sposób, żeby pozbyć się tego hełmu? Tak bardzo chciałaby już móc podrapać go pod brodą albo odkryć tajemnicę tego jak on do cholery zjadał te wszystkie rzeczy mimo hełmu. To w końcu zagadka, ok?!
- Chodźmy. Zostało nam jeszcze duuuużo czasu zanim zrobi się ciemno... Myślę, że powinniśmy urządzić sobie polowanie na duchy. Może znajdziemy jeszcze coś ciekawego~? Jak myślisz, Zero?

Pewnie ma tyle energii bo odpoczął sobie w CP w łapkach Siostry Joy. To pewnie marzenie każdego faceta, ale co ja tam mogę wiedzieć... Haahhh. W każdym to jednak razie. Black zaraz usiadła na jego grzbiecie i poklepała go po pleckach.
- No. To pora trochę pobłądzić po tym mieście tak myślę. Znalezienie tej Twierdzy trochę potrwa.. Ale duchy lubią noc, więc to chyba dobrze. - zaśmiała się i rozsiadła wygodnie.

Kiedy tylko dotarli na miejsce, od razu ostrożnie zeszła z jego grzbietu. Skrzywiła się trochę i podeszła do lady, za którą stała Siostra Joy.
- Chciałam wyleczyć pokemony...

Zaraz pogłaskała tego olbrzyma po głowie.
- Nie martw się... Jak tylko zajmą się tobą, przyprowadzą cię do mnie, dobrze...? Ty też musisz odpocząć...