Droga nr 7

Droga ta zaczyna się w mieście Central Heat, nie jest zbyt długa, łączy to miasto prostym odcinkiem ze skrzyżowaniem, gdzie te trzy drogi łączą się ze sobą.

- O nie. Nic z tego Zero. Musisz trochę odpocząć. - stwierdziła zerkając na niego i poklepała go po pióropuszu. - Nic mi się nie stanie jak trochę pochodzę. Przecież nie jestem śmiertelnie ranna czy coś. - śmiertelnie może i nie, ranna tak. Wiedziała dobrze, że nie może się przemęczać ani nic. Gorsze tylko, że nie miała pojęcia o tym, jak długo jeszcze będzie musiała chodzić z tymi bandażami. Przeszkadzały jej, racja. Nie mówiąc o tym, że jak już znajdą sobie miejsce na nocleg, pewnie się nie wyśpi i spędzi cały poranek na wymianie bandaży. Samej się to ciężko robi ok!?
Widząc co Zane i Rowlet wyrabiają nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Tylko zachowujcie się w mieście, ok?
Zero szedł obok niej trochę smutny z powodu tego, że nie mógł jej wziąć na plecy.

- Dobrze, dobrze!~ - zaświergotał radośnie Soleil, po czym usiadł jej zadowolony na ramieniu. Od tego biegania Zane aż dostał zadyszki
- N-nigdy... W-więcej... N-nie każ mi z-za sobą... B-biegać... - aż upadł na trawę przy drodze dysząc za zmęczenia. Ktoś tu chyba nie miał kondycji~ Po chwili jednak podniósł się do siadu i spojrzał na Nulla - N-nie martw s-się... Z-założę się, ż-że jutro już n-na spokojnie b-będziesz mógł ją n-nosić na grzbiecie~ M-może nawet n-naszą dwójkę~ - zaśmiał się drapiąc go lekko po grzbiecie. Ponoć psiaki to lubią, więc czemu i on by nie miał?~ Za to Soleil zaczął przymilać się radośnie do Black i ćwierkać. Jak nic chyba zdobyła jego serduszko~

Zdjęła nawet kaptur, tylko po to żeby go poprawić i naciągnąć na swoją głowę i na całego Rowleta. Sama zadowolona otarła się o niego twarzyczką.
- Jesteś taki mięciutki. - uśmiechnęła się lekko i otarła o niego. - Spearow w porównaniu do ciebie to tarka.
Zero podszedł do Zane i trącił go lekko hełmem.
- Nie upadaj. Jeszcze sobie coś zrobisz. - powiedział tym tonem trochę podobnym do zmartwionego dziecka. - I nie dam rady unieść waszej dwójki! Jesteś za ciężki.

O tak, teraz to on był w siódmym niebie! Nawet skrzydełkami się do niej przytulił! Jak nic teraz chciał, żeby była jego trenerką! Że też tak łatwo dał się złapać tamtym ludziom! Ale w sumie... Zane źle go nie traktował. Było mu przy nim całkiem dobrze... A że Black i tak od teraz ma obok, to jest wręcz idealnie! Niczego nie trzeba zmieniać! Niech się jeszcze tylko nie pokłócą. Bo ta sielanka może się skończyć.
Zane zaraz uśmiechnął się do Zero głaszcząc go dalej.
- Nie martw się~ Zrobiłem to specjalnie, bo wiedziałem że tu jest trawa~ Ale miło mi, że się mną przejmujesz~ - zaraz wstał i się otrzepał - I tylko z tym żartowałem, spokojnie~ A teraz... Chodźmy dalej~ W końcu kolejne miasto na nas czeka!~ - i dziarskim krokiem poszedł naprzód.

Ona chyba też zawitała w niebie, haha. Łasiła się wręcz tą twarzyczką do Rowleta jak jakiś kot~ Tylko ona go nie zje!
- Kolejne miasto i Centrum Pokemon. Przede wszystkim Centrum. - stwierdziła zerkając na Zane'go. Zero szedł zaraz obok Black. Oj patrzył się na nią zazdrosny, baaaaaardzo zazdrosny. Chyba to on chciałby być na tym ramieniu, ale też jest trochę mały... No cóż.
- Z tego co wiem w Centrach Pokemon można się przespać. Więc chyba lepiej jeśli wynajmiemy sobie takie pokoje.

// W zasadzie piszmy w CP w Central Heat

Rozsiadła się zadowolona na grzbiecie Nulla i oparła o jego hełm, głaszcząc go cały czas. Miała nadzieję, że jak się do niego trochę poprzytula, to zrobi jej się cieplej... Ale nic z tego, haha. Wciąż było jej zimno mimo lepszych ubrań. Może to w dalszym ciągu przez to osłabienie? Oby tak.
- Rozglądaj się uważnie... Dobrze? Przyda ci się jeszcze trochę walk. - stwierdziła patając go po łebku. - Jak dotrzemy do miasta, kupię trochę jedzenia... I odpoczniemy w CP. A potem pójdziemy znów zwiedzać. - zadrżała z zimna. Ok nie, dość. Wypuściła Fenka i przytuliła go zaraz do siebie.
- G-grzej..

Kiedy ta psia dwójka zaczęła się rozglądać dookoła, sama zaciekawiona poszła w ich ślady. Może coś wypatrzy? Nie, raczej nie. Skoro oni czuli tylko zapach i słyszeli to, a ona wciąż nic? Pewnie się jakieś stworzonko tutaj ukryło, bo trener wyskoczyłby od razu z tym swoim głupim "EEEJJJ CHOOOOOODDŹ WAALCZYĆ" i wywalił Rattatę na 2lvlu czy coś.
- Null. Idź tam gdzie czujesz, że coś jest. Po prostu. - stwierdziła prostując się, coby nie trzymać się jego hełmu aż tak. Musi mieć jakąś swobodę niuchania!

Eevee co? Myśl o małej walce była jak najbardziej kusząca. I pewnie teraz spuściłaby ten przysłowiowy łomot, temu małemu stworzonku... Gdyby nie to, że było ranne. Atakować praktycznie bezbronnego? Aż tak nieczysto to ona nie gra. Zeszła z Nulla i poklepała go po grzbiecie.
- Odsuń się. - powiedziała i zostawiła Fenka na jego plecach. Zrobiła kilka kroków w kierunku małego liska i ukucnęła.
- Coś się stało maluchu? - spytała tym spokojnym głosem wyciągając do niego dłoń. - Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Widzę, że jesteś ranny. - czekała w bezruchu, jak na wystraszone zwierze. Oj tak. To małe stanowczo potrzebowało pomocy.

Och? Nic temu maluchowi w sumie nie było co? Ino jakimś dziwnym cudem miał krótszą łapkę... Co tu się zadziało? Matko naturo, co tu się odwaliło?
Widząc to wrogie nastawienie podniosła się i zabrała Fenka. Zrobiła kilka kroków w tył i spojrzała na Nulla.
- Szczerze mówiąc... Nie mam siły bawić się w oswajanie, a nie mamy jedzenia, żeby jakoś go przekonać... Więc wygląda na to, że musisz powalczyć. - stanęła za psiakiem.
- Zacznij od Swords Dance. Po tym od razu użyj Toxic, zatruj to małe puchate brązowe. Użyj od razu Double Team i otocz go swoimi klonami. Po tym ponownie użyj Swords Dance i rzuć się na niego od razu z Return. Kiedy będziesz już blisko użyj Return drugi raz.

- Zero. Swords Dance jeszcze raz. - powiedziała patrząc na tą puchatą kulkę. Zadziorne to jak cholera, ale niech nie myśli o taryfie ulgowej. Może i to jedynie mały trening patrząc na przeciwnika, ale zawsze coś.
- Użyj Aerial Ace, żeby zaatakować i zbliżyć się do niego. Będąc blisko użyj znów Return, a na koniec zamachnij się i uderz używając Iron Head. Po ataku odskocz od tego malucha, użyj Swords Dance ponownie i rzuć w niego trochę skał używając Rock Slide.

- Wystarczy Zero. Wycofaj się. - powiedziała do niego stanowczo podchodząc i gładząc go po pióropuszu. Popatrzyła na tego Eevee i zbliżyła się do niego.
- Mmm... Wciąż dobrze sobie poradziłeś. - stwierdziła kucając przed maluszkiem. - Ale... Potrzeba ci dużo treningu. - wyjęła kulkę i nie czekała aż lis zacznie uciekać czy coś. Po prostu dotknęła go tym Pokeballem. No cóż, patrząc na to w jakim był stanie, powinien złapać się od razu. Haha.

Podeszła do niego i pogłaskała go po tym jego zakutym łebku. Uśmiechnęła się lekko i postarała podrapać się go po szyi, bo pod bródką byłoby trudno.
- Co prawda... To było proste. Ale dobrze się spisałeś. Nawet takie małe i proste sukcesy są potrzebne. - drapała go tak zadowolona. W końcu wyjęła z torby Potion i użyła go. - Przyda ci się trochę leczenia. - stwierdziła i zużyte opakowanie schowała, coby nie śmiecić.
- Chodźmy dalej. Musimy dotrzeć do tego Miasta Mgieł. - usiadła na jego grzbiecie. - Nie przeszkadza ci to, prawda?

Zaraz z całą swoją kompanią przybiegł na tę drogę. Co za wredne ptaszysko, nawet nie zaczekało! A na Black gadało!
- WRACAJ TU, KANARKU! - zawołał cały zdyszany. No cóż... Kondycji nie miał najlepszej, to trzeba przyznać. Zaraz zatrzymał się opierając ręce o kolana i dysząc ciężko - D-dobra... P-pobiegaliśmy... T-to teraz chwila o-odpoczynku... H-haha... - no i zaraz padł na trawę przy drodze

- No pfff! Ty możesz sobie latać, a ja muszę za wami biegać! - zawołał - Sam spróbuj pobiegać na tych swoich krótkich nóżkach i dopiero pogadamy! - jeszcze chwilę tak poleżał, złapał oddech, ale w końcu wstał - Dobra... To teraz idziemy szybko, ale bez biegania. Nie chcę się wykończyć - mruknął jedynie idąc dalej. Spojrzał na Jasmine i pogłaskał ją po łebku - Nie jesteś zmęczona...?

- A tak się składa, że jednak się męczymy! My nie możemy sobie od tak przestać ruszać nogami i czekać, aż nas wiatr poniesie, o nie! Jeśli chcemy iść lub biegać, musimy to robić o własnych ciłach! A ty możesz sobie ot tak szybować! Phi! - fuknął jedynie na niego, po czym uśmiechnął się do Abry i cmoknął ją w nosek - No proszę, jedyny grzeczny i posłuszny pokemon w tej drużynie! Chcesz jagódek?~ - spytał z uśmiechem wyciągając do niej rękę z trzema Sitrus Berry. Ależ on ją rozpieszczał!