Sala w Ice Road poświęcona jest pokemonom duchom. Bezszelestnie poruszające się straszydła najlepiej czują się w mroku, więc w sali panuje ciemność, chociaż nie stuprocentowa ciemność. Natężenie i źródła światła różni się jednak w zależności od pory roku.
W trakcie trwania dnia polarnego oświetlenie zapewnia słońce, które wpada na pole bitwy przez liczne niewielkie okienka. W ten sposób jedynym co rozjaśnia wtedy mrok tutaj panujący są liczne smugi światła.
Z kolei, gdy trwa noc polarna i słońca nie ma na polu bitwy rozpalane są ogniska rozrzucone pozornie chaotycznie. Zwykle nie ma ich wiele, przez co łatwo je wymijać, jednak wpadnięcie w któreś z pewnością zakończy się poparzeniem.
Niezależnie jednak od pory roku w tutejszej sali panuje półmrok. Niepokojący, cichy i przeszywający półmrok... czyli naturalne siedlisko duchów lubujących się w straszeniu.
Skoro już omówiliśmy światło to omówmy też wygląd jako taki samej sali. Jest to pole bitwy o tyle nietypowe, że nie ma kształtu prostokąta, ale koła. Dokładniej: koła o średnicy 60 metrów. Sufit zaś znajduje się na wysokości 30 metrów. Na arenie nie ma żadnych zbędnych przedmiotów, jedynie - jak już pisano - w trakcie trwania nocy polarnej palą się tam ogniska. Zarówno trener wyzywający, jak i liderka stoją w trakcie pojedynku na niewielkich balkonikach umieszczonych naprzeciw siebie tuż pod sufitem, przez co oglądają oni walkę z góry. Normalnie mogłoby to nawet ułatwić wydawanie poleceń i analizę pola bitwy, ale z powodu panującego półmroku z wysokości ponad piętnastu metrów czasem po prostu traci się z oczu swego podopiecznego.