Nawiedzona twierdza

Nie wierzysz w duchy? Upewnij się, że o tym wiedzą, bo tutaj królują niepodzielnie! Stara twierdza z czarnego granitu, mocno nadgryziona zębem czasu nadal wzbudza lęk i szacunek samym swoim wyglądem.
Umieszczona została na wzgórzu w rozwidleniu rzeki, zanim jeszcze w ogóle ktoś pomyślał o założeniu miasta w miejscu, gdzie mgła niemal nigdy nie opada. Dziś twierdza nie jest już punktem obronnym. Została porzucona dawno temu, dziś niewielu odważyło badać się jej sekrety, a ci, co się odważyli nie mieli zbyt jasnych informacji. Każda komnata spowita jest mniej lub bardziej gęstą mgłą, która swobodnie wpada do środka przez wszystkie otwory w starych i nigdy niekonserwowanych murach. Zardzewiałe zbroje rycerskie, pleśniejące gobeliny i gnijące obrazy, z których niewiele już da się wyczytać. Czuć tu stęchlizną, lepiej nie macać ścian bez potrzeby, bo łatwo natknąć się na wilgotne osady i grzyby, panuje tu niemiłosierny chłód, który szybko przesiąka pod ubranie. To wszystko złożone razem sprawia, że miejsce to jest omijane przez wielu ludzi, ale część pokemonów nie ma problemów z tutejszymi warunkami. A TY ile jesteś w stanie wycierpieć, by złapać ciekawy okaz?

Szła noga w nogę obok niego. Naciągnęła kaptur na głowę, czując ten dziwny chłód tego miejsca.
- Tobie też zrobiło się zimno? - spytała zerkając na swojego ulubionego kompana. Zaczęła się rozglądać dookoła.
- Ugh... Że też nie poprosiłam ta-... Ainsleya o jakiś noktowizor..

Szła obok niego i cały czas głaskała go po pióropuszu i grzbiecie. Przecież potrafiła sobie radzić! Tyle trenowała, żeby zostać rasowym szpiegiem dla Teamu Freeze! No dobra... Zrąbała i to bardzo na pierwej misji, a z jej ran jak nic poleje się znowu krew jak ją ktoś tknie, ale przecież nie była pierwszą lepszą łatwą laską!

- No i widzisz? Nie było czego się bać. To tylko Gastly. - zaśmiała się i poklepała Zero po grzbiecie po czym odsunęła się do tyłu. - Zacznij od Swords Dance, a potem otocz go używając Double Team. Zbliż się i uderz Aerial Ace i nie odsuwając się od niego zaatakuj Shadow Claw.

Podeszła i popatała po szyi tego kochanego giganta.
- Widzisz. Mówiłam, że duszki niestraszne. A skoro już padł... - wyciągnęła Ultra Ball i w niego rzuciła.

- Chcesz się już stąd wynieść, hm? - głaskała jego grzbiet. Wzięła kulkę i schowała w kieszeni. - Czyli co, wynosimy się?

Sama zaraz się rozejrzała niepewnie.
- Zero, miej się na baczności.

O nie... Benette był stanowczo zbyt silnym pokemonem, żeby walczyć z nim w tym momencie. Jasne, był duchem, Zero mógłby go pewnie łatwo skasować... Ale wolała nie ryzykować, że znowu wpadnie w szał. Po jego ostatnich wybrykach była wystarczająca mumią.
- Uciekamy stąd. - wskoczyła na jego grzbiet i skrzywiła się trochę. - Już!

Przytrzymała się mocno Zero.
- N-nic ci nie jest..? - spytała od razu zmartwiona. Niech to parszywy duch... Pewnie ich teraz nie puści za żadną cholerę.
- Ughh... Ale jak zacznie ci odwalać, dostaniesz największy szlaban życia... - mruknęła i zeskoczyła z jego pleców. Wzięła głębszy wdech, żeby jakoś utrzymać się w kupie mimo bólu od gwałtownych ruchów.
- Zacznij od użycia Double Team i go okrąż. Zaraz po tym rzuć Toxic. Jest silniejszy, mam nadzieję, że rozumiesz, że lepiej będzie grać ostrożnie... - mruknęła wbijając wzrok w ducha. - Zaraz po tym Swords Dance... I dopiero wtedy postaraj się zaatakować Shadow Claw.

Nie była zbyt zadowolona z tej sytuacji, nawet nie chciała łapać ten Benette. Bardziej wolałaby dowiedzieć się, czemu w ogóle ich zaatakowała o tak, ale znając duchy - pewnie chciała się po prostu zabawić.
- Użyj znowu Double Team. Rozrzuć klony po pokoju. - rzuciła, a sama rozglądała się za ewentualną drogą ucieczki. - Zbliż się atakując Aerial Ace i od razu korzystając z bliskości zaatakuj Shadow Claw.

- ZERO! - krzyknęła zaraz i pobiegła w jego stronę. Od razu padła na kolana obok i złapała tą mordkę zamkniętą w hełmie. - Nic ci nie jest? T-trzymaj się, będzie dobrze mordko... - zaczęła grzebać po kieszeniach, ale nie miała dosłownie żadnego potiona ani nawet leczniczej jagody. Powinna go schować, ale nie chciała żeby nagle wyskoczył z pokeballa bojąc się, że nie wypełnił swojego zadania.
Podniosła się z trudem i spojrzała w stronę ducha.
- No już. Idź sobie, ty oberwałaś, on oberwał. Koniec walki! Nie dam ci go więcej skrzywdzić. - kogo powinna wybrać... Fire może by się nadał... Ale tylko na chwilę, był za słaby żeby pokonać tego ducha...

- Z-zero...? - patrzyła na niego niepewnie. Szczególnie kiedy zaczął warczeć i napinał się jakby w głowie już układał plan rozszarpania i tak martwego ducha. Jak nic zrobiłby z niego najzwyklejszą szmacianą lalkę, z której z resztą powstał. Ale zamiast tego... Hełm się rozleciał. Ogranicznik, który miał trzymać jego moce w zanadrzu został zniszczony, przez niego samego... Bała się trochę, że mimo wszystko wpadnie w szał, w końcu bez tego... To jak nie umieć pływać i wskoczyć na głęboką wodę.
- Mhh... - pomachała głową na boki. - Zaatakuj Aerial Ace... Powinno wystarczyć. - cały czas go obserwowała. Trudno jej się było rozluźnić, kiedy ten duch tu był.

Patrzyła na niego tak niepewnie. Miał taki groźny wyraz pyszczka... W zasadzie zwykle mogła tylko polegać na tych słabo widocznych oczkach zza maski, a teraz miała go w całej okazałości i szczerze... Nie wiedziała jak powinna była odczytać jego emocje, haha. Może jednak nie była wcale tak wspaniałą trenerką? Ale kiedy polizał jej łapkę...
- To na prawdę ty... - stwierdziła z uśmiechem i zaraz tak mocno się do niego przytuliła. Zacisnęła dłonie na futerku na jego szyi i zaczęła drapać go za uszkiem. - Już się bałam, że znowu ci odbije... A-ale udało ci się...~ - czy ona miała łezki w oczach?